Milczenie Owiec obejrzałem dosyć późno, bo ze 4 lata temu. Długo zabierałem się nad tą kultową produkcją, ale w końcu obejrzałem i nie zachwyciłem się niestety.
Dla mnie podstawowym wyznacznikiem dobrego filmu jest to czy mnie wciąga od pierwszej do ostatniej minuty. Jeśli tak jest to już ma u mnie na starcie 7/10. Natomiast wszystkie dodatkowe elementy jak gra aktorksa, realizacja filmu, błędy logiczne itd. to dodatkowe smaczki działające na plus bądź minus filmu.
Milczenie owiec mnie nie znudziło co prawda, ale wciągnąć też nie wciągnęło. "Labirynt" z Hugh Jackmanem w roli głownej oglądałem z zapartym tchem przez całe 2,5h trwania filmu przykładowo. Milczenie owiec już mnie tak nie wchłonęło.
Słyszałem opinię, że film ma genialną fabułę oraz trzyma w napięciu. I te dwie rzeczy najbardziej mnie rozczarowały. Tylko przy jednej scenie serce zaczęło mi mocniej bić (jak ta agentka FBI odwiedziła dom Buffalo Billa) oraz dokładnie jedna scena zrobiło na mnie duże wrażenie (ucieczka Lectera). Ale tak poza tym - nic. Ten film mnie naprawdę nie zachwycił, a tak bardzo na to liczyłem.
Poza tym ten film ma ode mnie ogromnego minusa za powielania typowych amerykańskich schematów, a mianowicie na końcu filmu zawsze musi dojść do samotnej konfrontacji głownego bohatera z głównym antagonistą. O ile taki zabieg sprawdza się przykładowo w takich Star Warsach, o tyle broń boże nie w thrillerze. Któż z nas - mając podejrzenie co do seryjnego mordercy - udałby się samotnie do "jaskinii lwa"? Oczywiście ktoś tu zaraz krzyknie, że to przecież przeszkolona agentka FBI, bla bla bla, ale nie, nie, nie. Nie kupuję tego. To było całkowicie głupie i nielogiczne.
Na plus mogę zaliczyć grę aktorską głównych bohaterów (Hopkins jest tutaj wybitny) oraz dialogi agentki z psychopatą. I to by było na tyle.
Moim zdaniem raczej nie przypuszczała, że wybiera się do "jaskini lwa". Domyśliła się wszystkiego dopiero podczas pogawędki z Gumbem.
To jest raczej oczywiste, w końcu z akt sprawy i "wskazówek " Lectera sama wyedukowała, że morderca musiał znać pierwszą ofiarę i tylko na podstawie tego zaczęła odwiedzać jej sąsiadów czy kolegów ze szkoły. Musiało być to żmudne zajęcie i nie rokujące żadnego sukcesu.
Przecież Clarice nie wiedziała, że idzie do ... Buffalo Billa; udał się na rozmowę z byłą lokatorką tego domu p. Lipton
Zgadzam się z Tobą, film był dobry, ale bez tego "wow", Hopkins zagrał świetnie, natomiast nie rozumiem kompletnie zachwytów nad (jak dla mnie drewnianią w tym filmie) Jodie Foster.
Film był świetny ale chyba wtedy kiedy powstał. A nie kiedy się go ogląda po tylu latach, widząc podobne produkcje w miedzyczasie. Ja dopiero dziś zobaczyłam. Taki sobie. Ale gdyby to było z 20 lat temu, to szczena by mi opadła jak po filmie 7.
Ponad 30 lat temu powstał i z ręki dostał 5 Oskarów. Nie tak dawno go sobie odświeżyłem i nadal zachwyca. Dla mnie wszystkie podobne produkcje potem były raczej wtórne (oczywiście oprócz Siódemki :) Cóż.. najwyraźniej kolejność robi różnice.
Ziomek, po tylu latach pełna zgoda. Film jest po prostu mierny. Podczas oglądania filmu wydawało mi się, że złym jest ten "naczelnik" więzienia w którym siedział lecter. Zapraszał ją na początku na kawę wieczorem itp. można było ten wątek jakoś pociągnąć. Tymczasem dostaliśmy po prostu średni film, gdzie... Nie będę się powtarzał bo wszystko napisałeś idealnie. Pozdro!